Wystawa Tadeusz Kantor. Szatnia

Tadeusz Kantor. Szatnia

Galeria–Pracownia Tadeusza Kantora

ul. Sienna 7/5, Kraków

poniedziałek–środa, 10:00–18:00

Otwarcie: 17 maja, godz. 18:00

Informacje o wystawie w PJM:

W Nadobnisiach i koczkodanach, w Teatrze Niemożliwym, zrobiłem pułapkę na iluzję. Cały spektakl odbywał się właściwie w szatni, w realności najniższej rangi w teatrze. Szatnia jest — zwłaszcza w Polsce — taką instytucją, którą każdy by chciał ominąć, ale ona jest brutalna i nieodzowna. […] Było dwóch szatniarzy, którzy swój regulamin szatni narzucali nie tylko całej widowni, ale całej sztuce — wszystkim artystom. To była degradacja stanu artystycznego do poziomu szatni[1].

SZATNIA […] była rodzajem ogromnej klatki żelaznej z hakami i wieszakami, podobna do prymitywnych urządzeń jatki, w której wiesza się na hakach połcie wieprzy, była „instalacją” raczej okrutną. Publiczność, która przez tę „instalację” przechodziła, obowiązkowo pozostawiała tam swoje wierzchnie odzienie. Czuwali nad tym dwaj szatniarze-oprawcy, którzy te „drakońskie” prawa szatni narzucali całej sferze artystycznej dramatu. Cała historia Nadobniś i koczkodanów […] toczyła się w SZATNI TEATRALNEJ, nie na SCENIE TEATRALNEJ, miejscu świętej iluzji, lecz w jej „przedpokoju”, miejscu Najniższej Rangi w teatrze[2].

W spektaklu Nadobnisie i koczkodany (1972), reprezentującym etap Teatru Niemożliwego w Teatrze Cricot 2 monstrualna szatnia niszczyła bezlitośnie miejsce artystyczne oraz komfort percepcji widza, przenosząc akcję do składu, poczekalni, szatni – przestrzeni o niepewnej proweniencji, w której wszystko, co się działo – absorbowało silnie prywatność widzów, wciągało ich w interakcję dużo dalej idącą niż w przypadku tradycyjnego teatru. To, co dla Kantora było w spektaklu najbardziej interesujące, to wypchnięcie akcji scenicznej, aktorów, iluzji, teatru w ogóle „za drzwi” i zderzanie tejże iluzji z „przestrzenią życia codziennego”, wypełnioną w poczekalni przed drzwiami przez widzów. Kontrast między iluzją a realnością, przemieszczanie się „z jednego terytorium w zupełnie obce terytorium”, konstruowanie spektaklu jako „pola walki” i „mechanizmu opresji”, w którym miesza się, kto jest bardziej uprawniony, a kto jest intruzem (aktor czy widz?) – było tkanką spektaklu.

Prezentowana na wystawie instalacja Szatnia była głównym obiektem spektaklu Nadobnisie i koczkodany. Jak ją opisywał artysta: Jest to instalacja dużych wymiarów, circa szer. 2,50×3,00. / Konstrukcja metalowa. / Wieszaki metalowe. / Pokrowce na ubrania z napisami[3]. Pełniła ona dla artysty także inną funkcję – estetycznego oddziaływania swoją skomplikowaną formą, misternie wypracowaną kompozycją pionowych i poziomych elementów, układających się w rytmiczne ciągi, układem jednolitych materiałowych pokrowców-worków zawieszonych na hakach niczym ludzkie ubrania, czy regularnością wiszących na pustych hakach drewnianych tabliczek z numerami. Wszak, tracąc funkcję sceniczną, stawała się / PRZEDMIOTEM SZTUKI, L’OBJET D’ART[4].

Umieszczenie Szatni w przestrzeni Galerii-Pracowni Tadeusza Kantora otwiera dialog między nią samą, a równie skomplikowaną, wszechogarniającą konstrukcją strychu, drewnianej więźby dachowej, zaprojektowanej przez samego artystę na moment przed śmiercią. Szatnia zdaje się rozsadzać tę przestrzeń, całkowicie ją anektując i podobnie jak w spektaklu „narzucając swoje prozaiczne prawa sztuce”. Otaczające ją ciasno transparenty w języku francuskim, angielskim, włoskim i niemieckim narzucają odbiorcy, gdzie jest, czego ma nie robić i jak się ma zachowywać – tak samo jak w spektaklu Teatru Niemożliwego: „Przechowalnia”, „Poczekalnia”, „Wchodzić do teatru tylko przez wieszak na ubrania”, „Nie palić”, „Czekać”, „Nie wychylać się”, „Modlić się o czekanie” czy „Pobyt na terenie przechowalni jest surowo zabroniony”. Odbiorca wystawy nie tylko więc poznaje lub przypomina sobie wiodący obiekt ze spektaklu Nadobnisie i koczkodany, ale także doświadcza podobnych napięć, co odbiorcy spektaklu, nadal jest obiektem oddziaływania szatni i presji, którą wywiera ona nie tylko na widzach, ale także na przestrzeni, w której ją umieszczono.

Szatnia zwrócona donikąd,

funkcjonująca

bezustannie

i absurdalnie,

bezcelowo,

sama dla siebie,

jak sztuka dla sztuki,

szatnia dla szatni…

Szatnia funkcjonuje,

rozpiera się,

zajmuje coraz szersze obszary imaginacji,

staje się nieodzowna,

działa bez przerwy,

automatycznie,

sprawnie,

bezdusznie, monotonnie[5].

 

Ekspozycja ta jest pierwszą propozycją z cyklu prezentacji jednego obiektu w Galerii-Pracowni Tadeusza Kantora.

Kuratorzy: Małgorzata Paluch-Cybulska, Bogdan Renczyński

 

[1] Tadeusz Kantor, Moja droga do teatru śmierci, w: Tadeusz Kantor. Pisma. Teatr Śmierci, Teksty z lat 1975-1984, t. 2, wybór i oprac. K. Pleśniarowicz, Ossolineum-Cricoteka, Wrocław-Kraków 2004, s. 462.

[2] Tadeusz Kantor, Miejsce teatralne, w: Tadeusz Kantor. Pisma. Teatr Śmierci, Teksty z lat 1975-1984, t. 2, s. 382.

[3] Tadeusz Kantor, Komentarz, w:Tadeusz Kantor. Pisma. Dalej już nic… Teksty z lat 1985-1990, t. 3, wybór i opracowanie K. Pleśniarowicz, Ossolineum-Cricoteka, Wrocław-Kraków 2005, s. 438.

[4] Tamże.

[5] Tadeusz Kantor, Szatnia, w: Tadeusz Kantor, Metamorfozy. Teksty o

latach 1934–1974, t. 1, wybór i oprac. K. Pleśniarowicz, Ossolineum-Cricoteka, Wrocław-Kraków 2005, s. 559.

0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu